Świadectwa

Tomek

Od stresu i niepokoju do spokojnej wibracji dżungli.
Od strachu przez odwagę do zrozumienia.
Od bólu przez oczyszczenie do ulgi.
Od zimnej kąpieli w strumieniu do przytulnego hamaka w Tambo.

Od cierpienia przez cierpliwość do radości.
Od obwiniania przez pokorę do współczucia.
Od wstydu przez akceptację do miłości.
Od owsianki przez owsiankę do owsianki.
Od samotności przez Medycynę do jedności.
Od sceptycyzmu przez akceptację do podziwu.
Od chaosu przez dyscyplinę do harmonii.
Od Santa Rosa przez Ukajali do Amazonii.
Od więzienia przeszłości i przyszłości do wolności tu i teraz.

To tylko kilka z podróży, które możesz odbyć w Psychonaucie. I jest ich o wiele więcej.

Wystarczy odrobina wiary i zaufania. Cała reszta już tam jest:

- Wskazówki i bezpieczeństwo: Tata Mundo i Blez to wspaniali gospodarze. Otwarte umysły, mądre i zawsze gotowe, by powiedzieć ci to, co musisz usłyszeć. Przestrzegające dyscypliny i szacunku dla Diety. Wiedzą, co robią, jesteś w bezpiecznych rękach od zmierzchu do świtu.

- Opieka: Wolontariusze i pracownicy to piękne dusze, które są tam nie tylko po to, by ci pomóc, ale także po to, byś poczuł się jak w domu. Niezależnie od tego, czy chodzi o jedzenie, lekarstwa czy cokolwiek innego - będą tam dla ciebie. A jeśli zajdzie taka potrzeba, będą trzymać cię za rękę, gdy będziesz się bał podczas ceremonii i kopną cię w tyłek, gdy nie będziesz szanował Diety.

- Zakwaterowanie: Odległe Tambo w lesie, hamak, materac, kilka świec, woda w strumieniu (i pod prysznicem), słońce i gwiazdy nad tobą. Czego jeszcze naprawdę potrzebujesz? Warunki są surowe, ale w tym tkwi ich piękno. Pomagają ci skupić się na swojej ścieżce.

- Medycyna : Rośliny są wybierane i warzone z najwyższą starannością, szacunkiem i wiedzą. Szamani Shipibo to uczciwi, piękni ludzie, którzy wykonują swoją pracę z pasją i dbałością o każdego w Maloca. Maestro Felipe ma niewyczerpane rezerwy wytrzymałości i ducha. Ich Icaros poprowadzą cię w najważniejszej podróży, jaką jeszcze przeżyjesz.

A gdy nadejdzie ostatni dzień Diety, zdasz sobie sprawę, że nie chcesz wyjeżdżać.

Z Nauty,
z Miłością i Wdzięcznością,
Tomek

Paweł

Od połowy września 2018 do połowy października korzystałem z opieki i gościnności Psychonauty. Jeżeli miałbym ten okres podsumować dwoma słowami to byłyby to słowa: „czas sycący”. Okres, w którym każda chwila napełniała mnie nowymi wartościami, przekazami, odkryciami.

W dżungli uczestniczyłem w 4 ceremoniach Ayauaski, łaziłem po lesie, pływałem w Amazonce. Czas beztroski, a jednocześnie czas dalekiej podróży do źródeł swoich strachów czy bólu.
Każda chwila była piękna. Jestem głęboko wdzięczny Psychonaucie za tę podróż.
A Ty przyjacielu, jeżeli myślisz o wyprawie do Peru, pomyśl na poważnie o skorzystaniu z wiedzy, umiejętności a także „lekkości bycia” Pschonauty. Warto.

Do każdego, kto przy pomocy Peru, chciałby wybrać się w podróż do środka siebie – zrób to z Mundo. Prowadził mnie przez 3 tygodnie. Byliśmy w różnych sytuacjach, w dżungli, w górach, w słońcu, w deszczu, w ceremoniach… wróciłem cały i baaardzo zadowolony. To nie będzie łatwa podróż, nie musi być miła ale: A). Jesteś bezpieczny B). Masz wsparcie, odpowiedź na każde pytanie, pomoc i przyjaźń. C). Masz mnóstwo przestrzeni. Twoja wolność i osobowość niczym nie będą skrępowane. Rośnij w takim kierunku jak potrzebujesz. I cóż tu więcej pisać. Jedź do Peru, jedź z Mundo.

Anna

Minęły dwa tygodnie, ja mam wrażenie, ze nadal kawek mnie jest w dżungli.
Tęsknie za nią niemiłosiernie.
Pokochałam dżunglę, ale nie była to miłość łatwa, bez wyrzeczeń, jak to prawdziwa miłość!!!
Czuje się jak noworodek wyciągnięty z łona matki!!!
Nie potrafię nadal opisać słowami tego, co mnie tam spotkało.
Emocje które mi tam towarzyszyły są nie do przerobienia.

Najważniejsze, czułam się tam wspaniale zaopiekowana! Mimo ogromnego strachu i paniki które mnie czasem atakowały, wiedziałam, że jestem otoczona z każdej strony i w każdej chwili wspaniałymi ludźmi- niesamowitymi profesjonalistami!
Po 44 latach mojego pokręconego czasem życia odkryłam to, ŻE WE MNIE JEST CUDOWNOŚĆ.
Wiem, że powinnam tam kiedyś wrócić!!!!

Bartek

Dwutygodniowa dieta Shipibo w Psychonauta była jednym z najtrudniejszych, a zarazem najpiękniejszych i najcenniejszych doświadczeń w moim życiu. Od momentu, gdy wkroczyłem do obozu, zostawiając za sobą swoją strefę komfortu, poczułem transformującą i oczyszczającą energię, jaką to miejsce ma do zaoferowania.

Proste, całkowicie nowe i trochę dziwne dla osoby, która po raz pierwszy odwiedza dżunglę, jak ja, tradycyjne otoczenie obozu okazało się najpiękniejszym miejscem, w jakim kiedykolwiek przebywałem. Nie mam na myśli tylko zielonego i tętniącego życiem krajobrazu wokół, ale także ponownego połączenia się z samym sobą, naturą i poczuciem wolności, jakie daje. Naturalna, pozbawiona zbędnego bałaganu i dosłownie przezroczysta chata, w której byłem na diecie, reprezentuje najcenniejszy stan umysłu, w jakim kiedykolwiek chciałbym pozostać.

Wszystkie teorie i pomysły, jakie miałem na temat Ayahuaski jako kompletny nowicjusz w medycynie psychodelicznej, nigdy nie mogły się równać z jej prawdziwym doświadczeniem... indywidualnym doświadczeniem, które pochodzi głęboko z duszy i jest tak niemożliwie trudne do uchwycenia przez racjonalny umysł. Dlatego tak trudno jest o tym pisać i dlatego z całego serca życzę wszystkim, aby doświadczyli leczniczego piękna Matki Ayahuaski osobiście w dżungli.

Nie potrafię być wystarczająco wdzięczny za całą empatię, którą czułem ze strony Mundo, Sylwii, Patrycji, Remika i Ronny'ego, którzy opiekowali się grupą podczas naszych diet. Mundo jest piękną duszą, która naprawdę się przejawia podczas ceremonii. To głównie dzięki jego piosenkom czułam spokój i skupienie, co pomogło mi otworzyć się na leczniczą moc pieśni Icaro przekazywanych przez szamanów, z którymi współpracuje Mundo - Maestro Felipe, Maestro Felipe Segundo i Maestra Angela. Ponownie, słowa nie są w stanie opisać piękna tych ludzi i ich rzemiosła. Każda noc była jak spotkanie z najbliższymi przyjaciółmi i rodziną, siedzenie przy ognisku, wspólne śpiewanie piosenek i dzielenie się radością chwili.

Dziękuję za zaproszenie.

Magda

Słowa nie są w stanie opisać doświadczenia w Psychonauta Foundation. Być może najbliższa byłaby czysta magia. Czuję ogromną wdzięczność za bezpieczną przestrzeń, jaką oferuje Psychonauta, wskazówki, które daje Monika, gości, szamanów, jedzenie, rośliny, drzewa, koty, a nawet kury. Nie było łatwo, ale cały proces ma dla mnie sens. Czuję, że moje zmysły i uczucia zostały przeprogramowane. Jakby jakaś część mnie została odblokowana. Wdzięczność za to doświadczenie wydaje się niemal przytłaczająca, a jednocześnie czuję się bardziej uziemiona i w chwili obecnej niż kiedykolwiek wcześniej.

Matka Aya czyni swoją magię w tym skromnym obozie pośrodku amazońskiej dżungli i dla odważnych, którzy czują się powołani, aby ją spotkać, bez wahania polecam wyruszenie w podróż.

Cyprian

Gdy przy pierwszy spotkaniu poznałem Bleza i Mundo, nie przytuliliśmy się. Kazali jeść mi jedzenie bez smaku, zabrali telefon, książki, muzykę, paszport a na końcu zostawili mnie w nocy, w środku dżungli.

Poczułem wtedy, że moje wszystkie oczekiwania co do miejsca i ludzi muszę puścić i obserwować swoje życie na nowo.

Poczułem się w tym miejscu nikim, stając się jednocześnie wszystkim. Jakby dusza wracała do domu. Jakby serce wyprzedziło umysł na autostradzie i przejęło kierownice.

Jakby jedyną książką, którą chciałem czytać w życiu była ta, która jest we mnie. Że najpiękniejsza muzyka grana jest przez odgłosy natury, że każde pożywienie można celebrować i doświadczać samopoznania przez samopoznanie, przez doświadczenie samego siebie przez samego siebie, przez cisze w której na każde pytanie znajdujesz odpowiedź w sobie.

To miejsce pokazuje Ci finalnie, kto powinien Cię tu przytulić. I to nie jest Blez i Mundo 😉
Dochodzisz do miejsca, w którym robisz to sam.

Ola

Przyjechałam tu po raz drugi na miesięczną dietę. Czuję się tu jak w łonie Matki Ziemi – bezpiecznie, odżywiona i połączona. Będąc tak blisko natury, uczę się, jak być blisko siebie. Będąc odizolowana i cicha, uczę się słuchać – otaczającej dżungli, a więc siebie. Uczę się widzieć światło.

To miejsce pozwala na taki proces. ze wzgledu na zasady i strukture, na jego projekt. Jest bardzo prosty i minimalistyczny – wszystko, czego naprawdę potrzebujemy. Szamani i facylitatorzy to proste i skromne istoty, mądre i doświadczone, w pełni zaangażowane w prowadzenie i przekazywanie wiedzy, wymagające i opiekuńcze. Tutaj wiem, że nie muszę się niczego bać, żadnej najciemniejszej dżungli we mnie lub poza mną. Przychodzę tu, aby się uzdrowić.

Adam

To były najbardziej intensywne i niesamowite dwa tygodnie w moim dotychczasowym życiu. Odcięty od świata zieloną zasłoną amazońskiej selwy na własnej skórze doświadczyłem mocy leczniczych roślin i dotknąłem magii Szamanów Shipibo. Otoczony wspaniałymi, mądrymi ludźmi, bezinteresownie niosącymi wszelką pomoc i radę w najtrudniejszych chwilach udało mi się oczyścić ciało i zmierzyć ze swoimi demonami przygniatającymi pierś.

Cały proces oraz ceremonie prowadzone w bardzo tradycyjny sposób pozwoliły mi prawdziwie połączyć się z naturą, dając poczucie, że wreszcie jestem kawałkiem świata pasującym do reszty obrazka.

Dzięki Wam otulony cudownym śpiewem urodziłem się na nowo, a na drogę dostałem pełen plecak energii i worek nadziei.

Dziękuję każdemu, kogo tam spotkałem, za każde słowo. Dziękuję Matyldzie i Felipe za to, co zrobili z moim sercem. Dziękuje Mundo za milion rzeczy, które dla mnie zrobił. Dziękuje Wam za stworzenie magicznego miejsca duchowych przemian i codziennej pochwały życia.

Agnieszka

Jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna, że ​​miałam okazję skorzystać z jednej z diet fundacji Psychonauta. Było to bardzo transformacyjne doświadczenie, którego korzyści mogłam odczuwać jeszcze długo po zakończeniu diety, co wpłynęło na jakość mojego życia i życia ludzi wokół mnie. Fundacją zarządzają bardzo kompetentni, doświadczeni i naprawdę troskliwi ludzie, którzy poprowadzą Cię przez cały proces. Gorąco polecam ją każdemu.

Kuba

Shipibo Ayahuasca & Master Plant Diet w połowie listopada 2019 r. było moim pierwszym doświadczeniem z Ayahuascą. Przyszedłem do Psychonauty rozdarty między strachem a nadzieją. Bałem się nieznanego doświadczenia. Myślałem, że spędzę tam większość czasu walcząc z własnymi demonami. Bałem się, co zobaczę, gdy odpuszczę kontrolę i pozwolę roślinom i szamanom wykonywać swoją pracę... ale nic takiego się nie wydarzyło. Moja pierwsza ceremonia była bez wątpienia najlepszym doświadczeniem w moim życiu. Po jednej nocy odrodziłem się jako silny mężczyzna pełen pewności siebie z otwartym umysłem i sercem, gotowy do pracy nad relacją z moją żoną i relacjami z moją rodziną.

To wspaniałe doświadczenie nie mogłoby się wydarzyć bez wspaniałych ludzi wokół mnie. Cały personel Psychonauty to fantastyczni, przyjaźni i otwarci ludzie, gotowi pomóc ci, gdy tego potrzebujesz. Szamani są niesamowici, bardzo doświadczeni i potężni.

Szczerze polecam Fundację Psychonauta każdemu, kto chce mieć doświadczenie z Ayahuascą.

Grzegorz

Głębokie i cudowne doświadczenie z fantastyczną załogą i charyzmatycznym i doświadczonym liderem. Dni spędzone w dżungli były przeżyte z rozsądkiem i spokojem, co przygotowało nas na potężne doświadczenie z ceremoniami Shipibo. Część podróży w góry była również bardzo mocna i stanowiła świetną kontynuację nauki Ayahuaski.
Dzięki Mundo!

Luk

Cudowne miejsce z wielu powodów. Przede wszystkim: będzie dobrze. Jeśli to twoje pierwsze doświadczenie z medycyną - tak jak było w moim przypadku - przychodzisz wahając się lub bojąc się, że coś pójdzie nie tak. Nie pójdzie. Psychonauta Foundation jest uczciwa w kwestii procesu. To bezpieczne miejsce prowadzone przez ludzi, którzy od lat pracują z Ayahuascą. Jego siła tkwi w prostocie i bezpośrednim podejściu Mundo, który jest tam, aby pomóc, ale także daje ci przestrzeń i czas potrzebne do przetworzenia twojego doświadczenia. Ceremonie prowadzone przez Olindę i Estebana, Indian Shipibo, były czymś niezwykłym. To nie jest nic takiego jak samoleczenie lub zabawa z psychodelikami w weekend w jakimś mieszkaniu na Brooklynie, a następnie powrót do szaleństwa świata następnego dnia. Chodzi o całe doświadczenie, ícaros, dżunglę, księżyc i podróż do samego Peru. Podejmujesz wysiłek, decyzję, która nie jest łatwa do podjęcia, ale się opłaca.

Chociaż moje spotkania z lekarstwem były przyjemne, większość ludzi najprawdopodobniej będzie miała trudności z piciem Ayahuaski, prawdopodobnie nie użyjesz słowa „przyjemny”, aby to opisać, ale to jest poświęcenie, którego musisz dokonać, aby wyjść z tego odmienionym człowiekiem na zakonczenie nocy. To, co miało na mnie największy wpływ podczas diety, to 10 dni spędzonych w chacie w dżungli w ciszy, oderwanych od szalonego świata opanowanego przez wirusy. Po prostu bycie tam i wtedy, słuchanie dźwięków dżungli, oddychanie, bycie łatwym. Odłączony od wszystkich rozproszeń, wkrótce drżenie twojego codziennego życia ustaje, ciało i umysł naprawdę się relaksują. Dieta była jak długi, kojący, regenerujący sen.

Przemek

Długo zbierałem się aby napisać wszystko co bym chciał. Bo każdego dnia odkąd wróciłem z Nauty pojawia się we mnie coś za co mógłbym powiedzieć i napisać dziękuję.

Dziękuję jakie kieruje do całej grupy tworzącej to wspaniałe miejsce Psychonauta Foundation.
Lecąc do Peru byłem już na skraju wyczerpania emocjonalnego, wiele przykrych rzeczy które wydarzyły się w moim życiu przez ostatnie 2 lata dość mocno zgniotły mnie emocjonalnie do tego stopnia że nigdy jeszcze dotąd w życiu nie miałem dni w które zaczęły pojawiać się myśl w mojej głowie nad którymi nie miałem żadnej kontroli, myśli o których nie chciałbym tu pisać. Ale na pewno nigdy nikt z moich bliskich nie chciałby żeby te myśli które pojawiały się w ostatnim czasie doprowadziłby do tego o czym myślałem. Nikt nie chciałby przecież opłakiwać utrate swojego brata, swojego przyjaciela, swojego syna .
Dziękuję to wielkie słowo, ale i tak nie jest w stanie oddać w pełni to jak bardzo wdzięczny jestem za to że mogłem być jednym z pierwszych uczestników otwierających nowy ośrodek Psychonauty.

Dziękuję przede wszystkim!
- Światek ! Tobie ! Mały wielki człowiek który zbudował to miejsce , dziękuję za ten ogrom pracy który tam włożyłeś ! Za to że każdego dnia jestes głowa tego miejsca !
-Monia ! Tobie ! Za ten uśmiech który wprowadzałas każdego dni do całej grupy, za tą opiekę , za tą szczerość i prawdziwość !
-Sylwunia ! Tobie ! Za ten nadzór nad wszystkim tym dzięki któremu wasz ośrodek może czynić to co czyni !
- Francisco ! Tobie ! Za ten rejs, rejs w którym byłeś kapitanem całej podróży do wnętrza siebie.
Ayahuasce piłem już ponad 10 razy, nie jestem początkujący dlatego tak bardzo bałem się tego że znowu może być ciężko ale wszystkie 3 ceremonię w Psuchonaucie były najbardziej przyjaznymi doświadczeniami jakie miałem w życiu. Ten stan byl naprawdę mocny, intensywny , czułem się utulony, ukochany w każdej komórce swojego ciała - Stan Nirwany. Ayahuasca pokazała mi że przez kiepska kondycję psychiczną dałem się złapać w pułapkę swojego umysł , błędnie oceniając samego siebie i swoje zycie. A tak naprawdę zobaczyłem dzięki niej że wszystko ze mną i z moim życiem jest w porządku. Za co bardzo dziękuję!

Muchas gracias por todo, Amigos !

Diana

10 dni. Czy to długo? W ciszy, bez telefonu i innych rozpraszaczy. Na bardzo podstawowej diecie, nawet bez soli. Z roślinami leczniczymi z lasów Amazonii. Mocnymi jak Ayahuasca i delikatniejszymi jak Chuchuhuasi, ale wciąż potężnymi.

Generalnie nic nie robisz, ale w rzeczywistości to wszystko. Dla siebie i tylko dla siebie. Istota bycia samemu. Świadomość, że możesz NIC NIE ZROBIĆ bez poczucia winy. Że możesz po prostu położyć się na hamaku przez 5 godzin bez żadnych żalów. Jak to jest proste? BARDZO.

Nie będę pisać o żadnych wielkich odkryciach, zmianach czy rewolucjach. Nie o to chodziło. Dla mnie chodziło o uspokojenie umysłu, spokój, znalezienie odpowiedzi i wyraźniejsze zobaczenie tej, którą już miałam, ale bałam się zaakceptować.

Więc kiedy pomyślałeś, że 10 dni może być długie, pomyśl o 20, 30, a nawet 40 dniach. Dla mnie to jest imponujące i spotkałam ludzi, którzy to zrobili. Tylko nasz umysł ma swoje granice.

Dziękuję @psychonauta.foundation i wszystkim inspirującym duszom, które tam poznałam🙏

To była piękna podróż

Jacek

Moja podróż do Amazonii rozpoczęła się tak naprawdę kilka lat temu kiedy to po raz pierwszy zaznałem medycyny lasu. Już w tamtym momencie wiedziałem że zrobię to i przystąpię do diety z roślinami wraz z rdzennymi ludźmi lasu i w ich naturalnym środowisku. To co otrzymałem podczas pobytu w Psychonauta Foundation przerosło moje najskrytsze oczekiwania. Przyjechałem ogarnięty wszechobecnym strachem przed stratą. Dieta z roślinami pozwoliła mi zrozumieć mój strach oraz przetransformować go w coś co już tak nie boli jak dotychczas. Medycyna lasu jest absolutnie niesamowita i nie ma słów aby to opisać. Działa zawsze dokładnie tam gdzie powinna i zawsze w idealnym momencie. Same ceremonię były dla mnie totalną celebracją przepracowanych przeze mnie tematów.

Chyba nigdy wcześniej nie uśmiałem się tak na wcześniejszych moich ceremoniach.

W sercu czuję ogromną wdzięczność do szamanów i prowadzących za ich absolutnie przepiękne icaros oraz uczucie otulenia dobrocią (Lucia).

Dziękuję wam wszystkim z całego serca...
Ps. Następnym razem przystąpię do dwudziestodniowej diety.

Love&light

Kamil

Czekałem dość długo, zanim napisałem swoje przemyślenia na temat odosobnienia, ponieważ wydarzyło się tam tak wiele, że czułam, że nie jestem jeszcze gotowy, żeby to jakoś podsumować. Po miesiącu nadal czuję, że cholernie trudno jest wybrać najważniejsze części i podzielić się nimi z wami. Traktuję całe doświadczenie (przed dietą, dietą i po diecie) jako proces, który wciąż we mnie trwa i jestem pewien, że ​​będzie trwał jeszcze przez o wiele dłuższy czas.

Dowiedziałem się wielu rzeczy o sobie, moich lękach, moich słabościach i mocnych stronach. Choć może to brzmieć trywialnie, pozwoliło mi to po raz pierwszy w życiu poczuć miłość do siebie i powiedzieć sobie „kocham cię, kocham osobę, którą jestem, jestem dobrą osobą i nie ma w tym wątpliwości. Jestem jedynie tylko trochę zagubiony". Miałem okazję przemyśleć całe swoje życie, od narodzin do chwili obecnej. Zobaczyłem wiele wzorców, którymi podążałem, wzorców, które mnie dołują, sprawiają, że jestem nieszczęśliwy, zły... i zobaczyłem sposób, aby się z nich wyrwać. Ale cały proces nie jest jak magiczna różdżka. Aya nie wykonuje magicznych sztuczek i nie sprawia, że ​​jesteś inny. To twoja sprawa. Przynajmniej tak to czuję. Wiem, że mogę wziąć wszystko, co mi pokazała i spróbować wykorzystać to, aby żyć lepiej, szczęśliwiej. To właśnie próbuję zrobić, ale nie próbuję oszukiwać samego siebie że to magicznie rozwiązało wszystkie moje problemy. To dopiero początek i jestem pewien, że będzie to wyboista droga.

W międzyczasie chciałbym podziękować wszystkim w Psychonauta - od osób, które tam pracują, po wszystkich, którzy byli tam podczas mojej podróży. To była wielka przyjemność tam być i zdecydowanie była to podróż mojego życia. Miejsce, które stworzyliście, przestrzeń, którą oferujecie, postawa, którą pokazujecie - wszystko to razem sprawiło, że poczułem się bezpiecznie, komfortowo i otoczony opieką. I po raz pierwszy w życiu całkowicie zaufałem zupełnie obcym ludziom, co przy moich problemach z zaufaniem było bardzo trudne do osiągnięcia. Chciałbym podziękować szczególnie Gai i Blazowi, którzy zawsze byli przy mnie w najtrudniejszych chwilach, ale także Mundo, za to, że jest tak autentyczną i bezkompromisową osobą. Kocham was, naprawdę.

Jestem prawie pewien, że ​​to nie była moja ostatnia dieta z wami. Czekam na telefon od Aya, w pewnym momencie w przyszłości. Jeszcze raz dziękuję za wszystko!

Dominika

Siedzenie w samolocie lecącym z Polski na kontynent Ameryki Południowej przez kilka godzin i widzenie pod sobą tylko chmur, wprawiło mnie w drżenie, zaczęłam stawiać czoła nieznanemu i niewątpliwie wspaniałej sile natury. Kiedy w końcu dotarłam do dżungli Psychonauty, miałam w sercu intencję ponownego połączenia się i wzmocnienia mojej relacji z Kobiecością; ucieleśnioną tutaj, w krainie Pachamamy.

To, do czego często nawigowało moje istnienie, to przepracowywanie się, noszenie zbyt dużego ciężaru na plecach, utrzymywanie trybu: „Mogę zrobić wszystko i uratować ich wszystkich”. Zanim tu dotarłam, w tym momencie mojego życia, naprawdę czułam, że nadszedł czas, aby uczcić i nauczyć się przyjmować, nauczyć się łagodności, wilgotności, wód mojej duszy, które mogą prowadzić do czystej i spontanicznej kreatywności; mojego Yin. Po długich miesiącach zmęczenia i przesady na tak wielu poziomach, byłam gotowa włożyć się do naturalnej pralki. Więc to zrobiłam.

To, co dostałam w ośrodku Psychonauty, to twardy i delikatny grzbiet, na którym mogłam się położyć; obecni i świadomi facylitatorzy, mądre dusze Shipibo, piękne rodziny płynące z codziennego życia i mocą otaczającej natury. Dżungla, tak jak Matka, uczyła mnie, bez wymówek, godzina po godzinie i dzień po dniu, jak stać w mocy jako kobieta. Wrażliwa Mama Aya, niesamowity duch Bobinsany, przewodnicy - ludzie, motyle, pająki, gekony, wszystkie stworzenia dżungli. Zawsze przy mnie, gdy pękały mi twarde warstwy skóry, gdy rozciągałam skórę mojego serca. Czułam, że mam wsparcie całej załogi - zespołu Psychonauty wraz z mamą dżunglą ; pracując w synchronizacji i współpracy. Mogłam szczerze to puścić, puścić moją stałą potrzebę kontrolowania - wydarzeń, harmonogramu, ciągłego „muszę coś zrobić” wynikającego ze strachu i braku zaufania.

Jestem więcej niż bardzo wdzięczna za cały proces, to był zaszczyt stawić czoła mojej własnej wrażliwości i bezbronności w tym środowisku. Jestem tu teraz, na rozdrożu mojego życia, do którego nie spodziewałam się dotrzeć, ale to kocham. Nurkuję głęboko w swoje istnienie, aby zobaczyć, co naprawdę motywuje mnie do podejmowania konkretnych decyzji; pływam w nieskończonym oceanie miłości i nienawiści – zjednoczona; będąc w stanie wyłonić się w zupełnie innym stanie, z otwartością na to, co ma nadejść; bliżej Siebie i niekończącego się Teraz... to wydarzyło się w Dżungli, po Dżungli i czuję się niesamowicie błogosławiona, że ​​mogę się z tego uczyć. Nadal w echu, nadal integrując.

Dziękuję Natalii, Błażejowi, Olindzie, Estebanowi i wszystkim pięknym Duszom tworzącym ten Portal na Ziemi. Dieta w Psychonaucie jest cennym początkiem prawdziwej diety, która przychodzi później. Ale rozpoczynasz nadchodzącą podróż Nowego z większą pewnością siebie, większą ilością soków życiowych, większym Zaufaniem do tego, co jest, czekając tylko na odwagę, aby do tego dotrzeć.

Marek

Amazonia znana mi już w szkole podstawowej jedynie z książek Fiedlera, Szklarskiego czy bardziej „naukowych” pozycji jak Anny Kowalskiej-Lewickiej była moim marzeniem o podróży w te dziewicze, nieprzebyte lasy puszczy, poprzecinanej dorzeczami potężnych rzek: Amazonki, Ukajali i Maranion. Marzeniem o puszczy zamieszkałej przez Indian, żyjących w niej w zgodzie z naturą i szacunkiem dla praw przyrody. Przez prawie 50 lat możliwość odwiedzenia „płuc ziemi” z wielu powodów była tylko nieosiągalnym marzeniem. I niespodziewanie w 2017 roku pada propozycja – tato, jedziesz z nami na wyprawę do Peru, w puszczę amazońską, pomieszkać w osadzie zbudowanej przez Indian z plemienia Shipibo, poznać ich sposób na życie w symbiozie z przyrodą? Nie namyślałem się długo.

Pojechałem z synem i grupą kilku młodych ludzi (w wieku 30-40 lat) na prywatną wyprawę. Ja 62 latek. Przelot samolotem przez Londyn do Madrytu, potem do Limy, stąd lot do Iquitos, następnie autobusem do Nauty, a dalej już trójkołowcami do osady Santa Rosa i pieszo kilka km w puszczę. Już podczas lotu z Limy nad Amazonią nie mogłem wyjść z zachwytu nad potęgą i rozległością lasów amazońskich.

A osada Mundo… Miejsce naszego pobytu i noclegów w chatach pokrytych liśćmi palmowymi i osłoniętych moskitierami oszołomiło mnie swoim urokiem. Tak wyobrażałem sobie raj. Położona na wzgórzu, poniżej strumień, z każdej strony ściana drzew, krzewów tak pięknych, że trudno sobie wyobrazić. W nocy puszcza żyje swoim rytmem. Odgłosy tego życia to jedna, wielka symfonia różnorodnych dźwięków, tak różna od szumu cywilizacyjnego naszych miast. Dźwięków kojących duszę, dźwięków prawdziwego, naturalnego życia. Czułem się częścią tego wielkiego organizmu. Podczas pobytu w Peru miałem okazję zobaczyć, doświadczyć, poznać, obcować z roślinami, zwierzętami, ludźmi jakże innymi od naszego europejskiego świata. Płynęliśmy szybką łodzią motorową po dwóch potężnych rzekach Ukajali i Maranion podglądając delfiny słodkowodne. Wędrowaliśmy wiele km wydeptanymi przez Indian ścieżkami, pokonywaliśmy mokradła, strumienie, wzgórza i doliny. Temperatura ponad 30 stopni, wilgotność ponad 90%, a mimo to czułem się jak i reszta ekipy doskonale. Spaliśmy w parku narodowym Contamana, podziwiając 50 metrowy wodospad i gorące źródła. Mieszkaliśmy dwa dni w cudownej oazie Huacachina na pustyni, jeżdżąc crossoverami i na deskach snowboardowych z wysokich wydm. Poznaliśmy prawdziwe, nie inscenizowane przez biuro turystyczne życie Indian oraz Peruwiańczyków w osadach, miastach i na targowiskach. Jedliśmy warzywa, owoce i ryby prosto z puszczy, przygotowywane przez tubylców na ich sposób. Żadnych problemów zdrowotnych. Kolejny rok i znów odwiedziny osady Mundo. Kolejne cudowne dni w puszczy. Kolejne metafizyczne spotkania z matką naturą wsparte oczyszczającym organizm i duszę eliksirem z amazońskiej liany. Eliksirem empatii, miłości i zrozumienia istoty życia w konsiliencji z sacrum z profanum. Niezapomniane nocne przeżycia w malokach, pod opieką Matyldy, Mundo i szamanów Shipibo. I zmiana filozofii życia w następstwie tych ceremonii. Zmiana w przestrzeń empatii i szacunku do życia zgodnego z naturą. Potem wyprawa w Andy. Cusco, Machu Pichu, Sacret Valley, Inkas Viviente, cross rowerowy serpentynami na wysokości kilku tysięcy metrów. Noce na przełęczy andyjskiej, cudowne spotkania z niesamowitymi ludźmi, Inkami i kąpiele w gorących źródłach, lodowatej wodzie strumieni, jezior i i wodospadów górskich.

Dzisiaj mogę powiedzieć, że były to wyprawy mojego życia i stwierdzić: Veni, vidi, vici i parafrazując - przybyłem ( poczułem, dotknąłem, posmakowałem), zobaczyłem (to o czym zawsze marzyłem), zwyciężyłem (pokonując psychiczne i fizyczne możliwości starszego pana). A wszystko za sprawą Psychonauta Foundation. Dziękuję Ci Mundo.

Marcin

Wydarzenia rozgrywają się w dżungli około 100 km od Iquitos. Ośrodek, w którym się zatrzymałem, był taki, jakiego się spodziewałem, w sercu dżungli, z dala od cywilizacji, w odosobnionym prywatnym "domku" przeznaczonym tylko dla mnie; dźwięki dżungli po prostu mnie przenikały. Jedzenie na miejscu jest świetne, opieka pracowników ośrodka jest świetna.

I co najważniejsze, ceremonie ayahuaski. Przeszedłem przez 3 ceremonie, dzień po dniu, które zmieniły moją perspektywę na otaczający mnie europejski świat. [uwaga, spoiler] Bardzo zaskakujące i docierające do mnie były momenty, w których Mundo wspiera szamana swoim "śpiewem" - kompletna bomba i rozwalanie mózgu.

To, co Mundo daje i pokazuje, to brama do nowej rzeczywistości. Gdzieś, gdzie nie ma czasu i przestrzeni, gdzieś, gdzie zagłębiasz się w siebie i radzisz sobie ze sobą, swoimi myślami, problemami itp. Ta brama jest moja, to, co z nią zrobię, to tylko moja decyzja, to co biorę z dżungli, z medycyny to tylko mój wybór i decyzja. Jeśli potrzebowałem rozmowy, to ją miałam, jeśli chciałem być sam ze sobą, to też to miałam, całkowita wolność - przy jednoczesnym poczuciu bezpieczeństwa i opieki.

Ta podróż wciąż we mnie rezonuje, roślina wciąż jest we mnie, wystarczy włączyć śpiew szamana na YouTube, a poczujesz, jak roślina w tobie unosi się i wije w górę.